Wszystkie większe firmy stale szukają oszczędności. Każda optymalizuje procesy, wprowadza standardy, po to, aby ludzie potrafili więcej a maszyny jechały szybciej. Moja firma nie jest tu inna, a nawet przoduje w takich inicjatywach. Na przykład już nie drukujemy specyfikacji do produkcji na papierze, a mamy rozwiązanie elektroniczne. Mądre posunięcie – ekologicznie i oszczędnie. Szuka się innych, tańszych materiałów, innych dostawców. Tam gdzie pracuję rewiduje się również ilość osób przynajmniej raz na kwartał. Jeśli ktoś nie rokuje, albo plany produkcji spadają – a prognozy nie pokazują nic dobrego – wiadomo, że można spodziewać się redukcji.
Nie zawsze są to miłe tematy oczywiście, ale z biznesowego punktu widzenia dość naturalne. Gdybym była właścicielem takiej firmy, z pewnością patrzyłabym na efekt końcowy czyli koszty versus zyski. Bilans musi się zgadzać. Też nie chciałabym dokładać do interesu. Każdy biznesmen oczekuje zysków a nie strat. I uważam, ze lepiej podejmować drobne kroki wcześniej niż drastyczne (zamknięcie) za późno.